Dokładnie w listopadzie mija rok od kiedy podjęłam decyzję
o świadomej pielęgnacji włosów. Totalnie odstawiłam prostownicę i suszarkę,
zrezygnowałam z kilku kosmetyków na rzecz nowych, poznałam ich skład. Do dbania o włosy stopniowo wprowadziłam olejki i oleje w tym lniany
i łopianowy. Co 3 miesiące, regularnie podcinam końcówki, delikatnie po 2-3cm.
Na więcej nie mogę się odważyć, ciągle się waham.
Zmiana w stanie moich włosów jest ogromna. Przede wszystkim
świeżo po umyciu i wyschnięciu nie muszę obawiać się o „lwią grzywę” – mocno
napuszone i powykręcane we wszystkie strony włosy.
Dla porównania mam zdjęcia z 2014 i 2015 roku.
Pierwsze zdjęcia pochodzą z kwietnia 2014 roku. Jeszcze
wtedy nie zrezygnowałam z prostowania i nieodpowiednich kosmetyków. Moje
kosmyki na 100% są wyprostowane i niezabezpieczone olejkami. Wyraźnie widać, że
włosy są przesuszone, pokruszone ciągłym prostowaniem.
Na kolejnym zdjęciu widać, że włosom brakuje nawilżenia.
Przy 30º upale szybko traciły wilgotność i puszyły się.
Trzecie zdjęcie jest z października. Tutaj widać, że włosy
są głęboko nawilżone, wygładzone, końcówki nie są mocno porozdwajane,
pokruszone. Kosmyków wydaje się być więcej. Oczywiście jest jeszcze nad czym
pracować. Ale będąc w tym miejscu, po roku intensywnej pielęgnacji z włosami w
tak dobrej kondycji wiem, że za rok będzie ona jeszcze lepsza!
Poza niezdecydowaniem na drastyczne skrócenie włosów nie
potrafię również zrezygnować z ich farbowania. Mój własny odcień nie podoba mi
się ani trochę. Aktualnie w farbowaniu zeszłam z tonu 11 na 9 i zmieniłam farbę
na Garnier Oila, choć w odcieniach nie widać różnicy.
Pielęgnuję włosy stosując serię L4L, szampon i
odżywkę Dove Pure Care Dry Oil, Babydream, odżywkę Yves Rocher z odżywczym mleczkiem z owsa, maskę
Alterra i Gliss Kur, olej lniany i olejek Dove.
Niebawem wprowadzę do pielęgnacji nowości, a co nieco
odstawię. O efektach i działaniu dam znać w postachJ
Komentarze
Prześlij komentarz