O ile peeling i płyn micelarny z Kolastyny spisały się
całkiem nieźle (choć miałąm do nich zastrzeżenia) tak kremem nawilżający przeciw
niedoskonałościom z efektem matującym Young kompletnie się rozczarowałam.
Dlaczego? Zapraszam dalej.
Krem ma gęstą, perłową konsystencję. Posiada intensywny
zapach, przypominający tanią męską wodę toaletową. Jest duszący i ciężko
wytrzymać z nim dłużej pod nosem. Po wchłonięciu nadal go mocno czuć. W
składzie kremu znajduje się wysoko alkohol denaturowany, który działa wysuszająco
na mojej wrażliwej i delikatnej skórze. Krem zdecydowanie nie nadaje się dla
cery wymagającej silnego nawilżenia. W moim przekonaniu jest to produkt dla
osób o silnie przetłuszczającej się cerze z licznymi niedoskonałościami. Osobom
o sporadycznie pojawiających się zaskórnikach go odradzam. Plusem kremu jest
dobre i długotrwałe matowienie skóry oraz delikatne zasuszanie zmian.
W zasadzie, podsumowując całą serię Young od Kolastyna
żaden z kosmetyków nie spełnił moich oczekiwań. Za każdym razem pojawiało się
jakieś „ale”, bo moja cera jest niezwykle wymagająca. Pozostałą część
kosmetyków postanowiłam przekazać komuś bliskiemu i za jakiś czas z jej relacji
napisać post.
Podziękowania dla Kolastyna za udostępnienie kosmetyków do testowania :)
Komentarze
Prześlij komentarz